Forum Nauka Strona Główna Nauka
To Potęga
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Magiczna Przygoda Trójki Nastolatków.

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Nauka Strona Główna -> Twórczość Pisarza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pisarz




Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:27, 09 Sie 2006    Temat postu: Magiczna Przygoda Trójki Nastolatków.

Witam.
Na początku chciałbym podziękować Magdzie, za to miłe przywitanie. Dziękuję za wiarę we mnie, i obiecuję, że postaram się nie zawieść pokładanych we mnie nadzieji.

Odnośnie moich tekstów. Nigdy wcześniej nie pisałem tego typu powieści. Moje dzieła były raczej miniaturkami, poza tym nigdy nigdzie ich nie publikowałem. To jest mój pierwszy tekst opublikowany na tak poważnym forum, a co za tym idzie, proszę wszystkich użytkowników o szczerą krytykę. Mam nadzieję, że wasze uwagi pomogą mi w rozwijaniu moich zdolnosci pisarskich.

W tym tekście będą przewijały się osoby kreowane na podobieństwo niektórych postaci spotykanych w opowiadaniach fantastyki, typu "Harry Potter" czy "Władca Pierścieni". Wszelakie podobieństwo do innych dzieł, np. ff jest spowodowane przeczytaniem nadmiernej ilości takich właśnie tekstów. Co prawda moje opowiadanie może w znacznym stopniu wydać się niektórym osobom zbyt marysuowate w pewnym momencie, ale taki jest mój cel. Z góry przepraszam za wszystkie podobieństwa, błędy, a użytkownikom tego forum dziękuję z krytykę.

Pisarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pisarz




Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:30, 09 Sie 2006    Temat postu:

Rozdział I

Szesnastoletni Daniel Saur, nazywany przez przyjaciół również Danem , siedział właśnie w swoim pokoju na pietrze. Zamyślonym wzrokiem spoglądał na niebo pełne gwiazd. Szczególnie jedna przykuwała jego uwagę; Wielka Niedźwiedzica mrugała do niego wesoło znad szczytu drzew. Niechętnie odwrócił głowę. Powiódł zamglonym wzrokiem po pokoju. Przez chwilę patrzył na swoje biurko na którym leżał właśnie list od jego ojca. Wziął go do ręki i jeszcze raz przeczytał.


Drogi Danielu.

Już od dawna chciałem do Ciebie napisać ten list. Prezpraszam, że robię to dopiero teraz, ale muszę Ci powiedzieć, że... Bałem się. Znam Cię i wiem, że nie spodoba Ci się to, co chcę Ci powiedzieć.

Widziałem, że strata matki to był dla Ciebie cios. Stałeś się inny. Zmartwiony poatrzyłem jak gaśniesz. Ciągle tylko uczyłeś się i uczyłeś. Powinienem być zadowolony z Twoich wyników w nauce. Jednak tak nie było. Pełen obaw wyjechłem do Angli. Wiem, że ciocia Marta nie mogła Ci zapewnić prawdziwego domu. Łudziłem się jednak, że będzie dobrze. Staniesz się znów taki jak dawniej. Niestety. Z ostatniego listu przysłanego przez Martę wnioskuję, że wcale nie jest lepiej. Nie powinieneś się obwiniać za to co się stało. To nie Ty prowadziłeś ten samochód!

Stwierdziłem, że pobyt w Warszawie wcale nie jest dla Ciebie pomocny. Dlatego mam nadzieję, że zechcesz przenieść się tu, do Londynu. Mam nadzieję, że razem będzie nam raźniej. Twój wyjaz zaplanowałem na 30 lipca. Ciocia odwiezie cię na lotnisko. W Londynie odbiorę Cię ja. Do listu Marty dołączyłem bilet. Jeżeli nie będziesz chciał tu pozostać, wrócisz do Polski. Wiem, że perfekcyjnie umiesz Angielski, dlatego w razie potrzeby nie będzie problemów ze znalezieniem dla Ciebie szkoły.

Mam nadzieję, że nie będziesz przeciwny temu wyjazdowi. Pełen dobrych mysli czekam na Ciebie.
Pozdrawiam
Twój Ojciec


Dan zamyślony popatrzył jeszcze raz na gwiazdy. Na początku wcale nie spodobała mu się mysl o wyjeździe. Teraz jednak spojrzał na to z innej perspektywy. Dlaczego niby miałby nie wyjeżdżać? Co go tu trzyma? Od wypadku mamy odsunął się od kolegów. Denerwują go te pełne współczucia spojrzenia. Współczucia i litości, której on nienawidzi, nie potrzebuje. Zdecydował. Wyjeżdżam - pomyslał.


oOo


Szesnastoletni Marek Donowan także siedział zamyślony. Także patrzył na Wielką Niedźwiedzicę. Wydawało mu się, że mrugnęła do niego wesoło. - Nie, to niemożliwe. Gwiazdy nie mrugają - Powiedział cichutko do siebie. Popatrzył na obrazy wiszące na scianie. Niektóre pełne dziwnego smutku, inne zalu. Ze zdziwieniem stwierdził, że nie ma tu niczego wesołego. Nawet zdjęcia, ułożone "od linijki" na komodzie, na których był on z rodzicami były raczej... Sztuczne. To wszystko było grą. Dopiero teraz to sobie uświadomił. Dopiero po podsłuchaniu rozmowy rodziców, którą podsłuchał tego wieczoru...

- Nie możesz! - Krzyczał Ojciec, mężczyzna 39 letni. Wysoki, nawet przystojny, sprawiający jednak wrażenie srogiego. - Nie pozwolę Ci!
- Myslisz, że mnie powstrzymasz? Już złożyłam pozew o rozwód! O opiekę nad Markiem także! On zostanie ze mną, rozumiesz?! Ze mną! Nie oddam Ci go, sąd mi przyzna prawo opieki nad dzieckiem! - Wyrzucała z siebie 37 letnia brunetka, o zielonych oczach.
- A co mnie on obchodzi?! Bierz sobie tego bachora. Ja go wcale nie potrzebuję! Ciekawy tylko jestem, gdzie ty z nim zamieszkasz!
- Dostałam mieszkanie w Angli, tam będę pracować. Zapiszę tam Marka do szkoły, zna Angielski, poradzi sobie!
- Tak! To możesz stąd odejść nawet teraz! Nic mnie nie obchodzisz!
- Odejdę. Odejdę.


Marka nie zszokowała sama kłótnia rodziców. Nawet pozew o rozwód nie był dla niego takim zaskoczeniem. Często się kłócili, było to dla niego codziennością. Jednak słowa ojca zabolały. Bardzo. Już nigdy być może go nie zobaczy. Mimo, że ciągle czuł ukłucie żalu z tego powodu nie rozpaczał. Nie miał tu rzadnych przyjaciół. Uczył się co prawda bardzo dobrze, ale to raczej także go tu nie trzymało. Prawdę powiedziawszy cieszył się z tego wyjazdu. Może dzięki temu rozpocznie nowe Życie... Przerwał swoje rozmyślania. W końcu już pojutrze, 30 lipca, odlatuje. Musi się skończyć spakować.



oOo


Kate, znana także jako Katarzyna, leżała na wielkim łóżku, w pokoju wielkosci apartamentu i patrzyła przez okno na gwiazdy. Nie wiedziała, że dwie inne osoby robia to samo. Ona także zobaczyła Wielką Niedźwiedzice. Prawdę powiedziawszy, była bardzo do tych chłopców podobna. Także samotna, ciągle w czerni, ironiczna, madra, inteligentna. Różniło ją od nich tylko jedno. Powód wyjazdu...

- Kate! Zejdź do salonu! - Zawołała ją mama.
- Już idę - Odpowiedziała, nieco zdziwiona Kate. Bądź co bądź, nigdy nie była wzywana do salonu. Tam omawiane były poważne sprawy, w których ona jak dotąd nie uczestniczyła, mimo swoich szesznastu lat.
Zeszła po kręconych schodach. Zniesmaczona powiodła oczami po urządzonym w przepychu holu. Po stokroć wolałaby mieszkać jak normalna dziewczyna, nie przejmować się takimi rzeczami jak to, czy dobrze zna nazwiska wszystkich przyjaciół ojca, chodzić na randki i do wesołego miasteczka... Nie było to jednak możliwe. Była córką ambasadora, a co za tym idzie musiała być taka, jaką była.
- Kochanie usiądź. - Powiedział jej ojciec, dobrzez zbudowany, ale już lekko posiwiały mężczyzna.
- Musimy Ci coś powiedzieć. - Dodała jej matka, blondynka, o śmiałym spojrzeniu. - Chcemy, żebys dowiedziała się, że...
- Że musimy wyjechać. - Dokończył Krzysztof, bo tak właśnie nazywał się ojciec Kate. - Wyjeżdżamy do Angli. Równo 30 lipca mamy samolot.
- Przykro nam, że dowiadujesz się dopiero teraz, ale my także dopiero teraz załatwilismy sprawę. Obejmę nową posadę w Londynie, tam też zapiszemy Cię do szkoły. - Dodał.
- Mam nadzieję, że nie jesteś na nas zła? - Zapytała jej matka, patrząc na córkę dziwnym wzrokim. - Naprawdę, to dla Ciebie duża szansa...
- Tak mamo. Wiem. Nie, nie jestem zła. Wyjazd mamy 30? To ja może pójdę się spakować, dobrze?
- Oczywiście córeczko. Cieszymy się, że tak to przyjełaś.
- Tak.
Kate skineła im głową i wyszła z salonu...


Teraz przypomniała sobie to wydarzenie. Już pojutrze, będzie w samolocie do Anglii. Ojciec postanowił, że polecą tam z lotniska w Warszawie. Co prawda dla niej nie było różnicy. Ona nie zostawiała nic, za czym mogłaby mieć żal. Żadnych przyjaciół, niczego... Mimo wszystko była zadowolona z wyjazdu... Bardzo.


oOo

Nikt z tej trójki nie domyślał się nawet jak bardzo zmieni się jego życie. Że przeżyją największą przygodę swojego życia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
magda
Administrator



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:41, 09 Sie 2006    Temat postu:

Wchodzę i patrzę... I co widzę? Rozdzialik. Fajnie. Nawet dodany 5 minut temu. Biorę się za czytanie...
Dziękuję za podziękowania Wink Opowiadanie niezłe. Troszkę zbyt krótkie żeby powiedzieć cokolwiek, ale ja cokolwiek powiem.
Podoba mi się motyw trojga nastolatków z różnych domów. Niby wszystkim nieczego nie brakuje, pieniądze mają (przynajmniej takie odniosłam wrażenie), ale brak im za to przyjaźni. Zaciekawił mnie fragment o przygodzie ich zycia. Czyżbyś zamierzał połączyć ich losy? Pewnie tak. Dość tych superlatywów. Błędów co prawda nie zauwazyłam, ale może jakaś beta tak na wszelii wypadek... Zresztą, ten aspekt komentarza, zostawiam Dorrrci Wink To ona nas tu wszystkich ustawia po katach jeśli chodzi o pisownie Wink. Jka już powiedziałam krótkie. Za krótkie. Stanowczo za krótkie zeby cosik powiedzieć. Mam nadzieję że w krótce coś się ukaże.
Pozdrawiam
Magda


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dorrrcia




Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 12:18, 10 Sie 2006    Temat postu:

Magda, zrobisz ze mnie potwora, którego sensem życia jest wytykanie błędów... Tak nie można. Jak ja sobie później poradzę, hę?

Ale przejdźmy do rzeczy. Zacznę może najpierw od błędów, a potem będę chwalić, co?
To jedziemy z tym koksem.

Po pierwsze. Spacje stawia się po przecinkach, nigdy przed. U Ciebie pojawia się i tak, i tak. Popraw koniecznie, przecinki nie lubią być samotne.
Cytat:
siedział właśnie w swoim pokoju na pietrze

Nie pietrze, a piĘtrze.
Cytat:
Szczególnie jedna przykuwała jego uwagę;

Po co Ci tam średnik? I czym przykuwała? Agrafkami, szpilkami? Zdanie nie jest poprawne stylistycznie.
Cytat:
wesoło z nad szczytu drzew

Drzewa nie mają szczytów
Cytat:
patrzył na swoje biurko na którym leżał właśnie list od jego ojca

Po biurko przecinek. Wydaje mi się, że ‘właśnie’ nie pasuje do kontekstu. Wcześniej nie wspominałeś o liście, więc nie musisz się jakby usprawiedliwiać, że on tam jest.
Strasznie dużo zaimków osobowych, mnóstwo powtórzeń. Cię, Cię, Cię i tak w nieskończoność. Przez to tekst sprawia wrażenie ciężkiego i topornego.
Pisze się Anglii, nie Angli.
Idąc dalej, kolejne powtórzenia. Tym razem uparłeś się na ‘że’, chwilę później ‘także’.
Cytat:
Dopiero po podsłuchaniu rozmowy rodziców, którą podsłuchał tego wieczoru...

Masło maślane, nie sądzisz?

Fragment w którym rodzice Marka się kłócą musisz poprawić całkowicie, zupełnie. Przeredagować. Sprawia to wrażenie wycinka z gazety. I sposób w jaki opisujesz rodziców. Wiek musisz napisać literami, nie liczbami, ‘trzydziestosiedmioletnia brunetka, o zielonych oczach.’. Nie wiem... taki sposób opisywania postaci mi się nie podoba (i jest to moja całkowicie subiektywna ocena), sprawia, że czegoś brakuje.
Żadnych, nie rzadnych.
Cytat:
Mimo, że ciągle czuł ukłucie żalu z tego powodu nie rozpaczał.

Zdanie powinno brzmieć tak: Mimo, że ciągle czuł ukłucie żalu, nie rozpaczał z tego powodu.

Znowu opis rodziców Kate. Taki schematyczny, w typie: Uwaga zaginęła kobieta, lat 40. Ma ciemne włosy i brązowe oczy.” Nie lubię takich opisów. Jeśli coś opisujesz, przyłóż się do tego. Nadaj opisowi barwy.
Cytat:
Nikt z tej trójki nie domyślał się nawet jak bardzo zmieni się jego życie. Że przeżyją największą przygodę swojego życia.

Źle złożone zdanie. Możesz je zupełnie zmienić. Np. Żadne z nich nie domyślało się nawet, jak bardzo zmieni się ich życie. Nie wiedzieli, że przeżyją swoją największą przygodę. Chociażby w ten sposób.
Ufff...

Ale w sumie nie jest tak źle. Jeśli piszesz w Wordzie, to uruchom autokorektę, a program sam sprawdzi błędy. Następnie przeczytaj jeszcze raz, na głos. Zapoznaj się z tekstem. I znajdź sobie betę. Koniecznie. Wtedy będzie znakomicie.

Co do samego tekstu. Przeraziła mnie twoja przemowa, w której napisałeś o marysuowatości, że w pewnym momencie się pojawi. Proszę nie. Tylko nie słit Mary Sue. Wink Mam nadzieję, że nie będzie to aż tak widoczne.
Pomijając błędy tekst jest całkiem ciekawy. Co prawda, jak na razie niewiele się dzieje, ale to pierwszy rozdział, wiec trzeba poczekać na rozwinięcie akcji.
To jest twój debiut, tak? Więc w sumie można powiedzieć, że całkiem niezły. Nie dobry, ale też nie zły. Przeciętny. Pracuj dalej i pisz dalej. Praktyka czyni mistrza.
Mam nadzieję, że nie przestraszył Cię mój komentarz i że się za niego nie obrazisz, ani nie zrazisz. Życzę dużo weny i pomysłów na nowe teksty.
Pozdrawiam, D.

EDIT:
Ale długi komentarz napisałam... Jest pod bardzo dużym wrażeniem... I podziwiam sama siebie... ten mój wrodzony narcyzm... pozdrawiam jeszcze raz. D.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pisarz




Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:23, 13 Sie 2006    Temat postu:

Ave
Moi Drodzy. Mam smutną wiadomość. W każdym razie smutna jest dla mnie. Mimo moich najszczerszych chęci nie będę mógł poprowadzić tego tematu. Z pewnych przyczyn których nie mogę wyjawić, mój dostęp do komputera będzie dosyć (Prawie całkowicie) ograniczony. Nie dam rady pisać, biorac pod uwagę fakt, że mam inne sprawy które w tym czasie w internecie będę musiał załatwiać. Co prawda będę się być może pojawiał na tym forum, ale dalszych rozdziałów najprawdopodobniej nie dodam. Mam nadzieję że zrozumiecie.

A teraz odnośnie tekstu powyżej.

Magdo.
Po pierwsze zwracam się do Ciebie z prośbą o zablokowanie tematu. Wiem, że robię dużo kłopotów, ale ta sytuacja jest nagła i nieprzewidziana. Przepraszam.
Po drugie chciałbym Ci bardzo podziękować za serdeczne przyjęcie tutaj. Towarzystwo jest naprawdę miłe, inteligentne i miło się tutaj rozmawia. A więc: Dziękuję.

Dorrrciu.
Bardzo dziękuję za krytykę. W przyszłości z całą pewnością będę stosował sie do Twoich rad.
Tak na marginesie. Odniosłem wrażenie, że Magda nie "robi z Ciebie potwora, którego sensem zycia jest wytykanie błędów", a delikatnie mówiąc Cię chwali. Jeżeli jednak się mylę, możesz być pewna, że ja także to robię. (Trochę chaotycznie mi wyszło... Chodzi mi o to, że ja również Cię chwalę, gwoli ścisłości).

Użytkownicy.
O ile Moderatorzy pozwolą, a Wy będziecie chcieli, temat można poprowadzić jako opowiadanie wspólne. Każdy będzie coś dopisywał i może wyjdzie. A jak nie, to może jedna osoba przejmie temat. Mam nadzieję, że to wyjdzie. Z miłą chęcią przeczytałbym ciąg dalszy inny od tego w mojej głowie.

To tyle mam nadzieję. Jeżeli nie prawdopodobnie coś jeszcze napiszę.

Pozdrawiam
Pisarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dorrrcia




Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 20:50, 13 Sie 2006    Temat postu:

Tak szybko tylko napiszę, zanim Magda zablokuje temat. Och, ja wiem, że ona "nie robi z Ciebie potwora, którego sensem zycia jest wytykanie błędów". Smile
Wierzę całym serduchem, że Magda wie, że ja mam na punkcie błędów obsesję. Ogromną obsesję. Po prostu muszę je poprawiać. Wyobrażacie sobie jak to jest? Na lekcjach, w szkole nauczyciele dostają białej gorączki, kiedy podczas długiego monologu słyszą mój głos, który mówi, że tu i tu pan profesor się pomylił. Poprawna forma jest taka i taka.
...

I jeszcze jedno, dziękuję za pochwały. To miłe, kiedy ktoś nie traktuje poprawy błędów za jakąś osobistą zniewagę. (A i tak nie napisałam dokładnie tego, co napisać miałam. Jak to ja.)

Dziękuję za uwagę. D.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
magda
Administrator



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:28, 14 Sie 2006    Temat postu:

Wchodzę. Patrzę. Dorrrcia coś napisała. Super! Pewnie Pisarz dodał nowy rozdzialik. Pełna nadziei wchodzę, patrzę i... Nie mogę w to uwierzyć! To niemożliwe! Jak to się mogło stać? Nie ma nowej notki, a Pisarz dodatkowo pisze, że nie będzie już mógł dodawać dalszych części. Podłamana czytam dalej.
Po przeczytaniu postu Pisarza, i odpowiedzi Dorrrci dochodzę do wniosku, że powinnam coś napisać.
Dorrrciu! Toż to ja naprawdę Cię chwalę! To bardzo dobrze, że zwracasz uwagę na błędy. Twoje rady zapamiętam do końca życia!

Teraz trochę ogólnych moderatorskich informacji. A więc.
Primo. Rozdział zgodnie z życzeniem autora zostanie zablokowany. Secundo. Jeżeli ktoś będzie chciał go kontynuować, proszę pisac do mnie na pw.

To tyle. Jeszcze raz wyrażam swój żal z powodu zaistniałej sytuacji.
Pozdrawiam
Magda


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Nauka Strona Główna -> Twórczość Pisarza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin